lutego 07, 2019

***Nancy Lee***

***Nancy Lee***

Dzisiaj opowiem Wam o miejscu, które znalazłam zupełnym przypadkiem. Tego dnia miałam plan, żeby zjeść coś w Mango Vegan Street Food, które znajduje się na ulicy Złotej 11. Nie było jednak wolnych miejsc, więc ruszyłam z moją przyjaciółką dalej w poszukiwaniu czegoś z opcją vegan. I tak Google podpowiedziało nam, że powinnyśmy kierować się na Górskiego 9. Jestem osobą, która wyznaje zasadę, że nic nie dzieje się bez przyczyny, dlatego cieszę się, że tak się złożyło, że finalnie trafiłam wtedy do Nancy Lee. Dzisiaj jednego z moich ulubionych wegańskich lokali w Warszawie J


We wstępie zaczęłam poruszać już temat lokalizacji, więc idę z tym dalej. Lokal znajduje się w śródmieściu, w okolicach ulicy Chmielnej.  Czy łatwo jest je zatem znaleźć? Nie wydaje mi się, bo troszeczkę trzeba się jednak tej miejscówki naszukać. Z drugiej strony, patrząc na ilość gości można powiedzieć, że wiele osób jednak znajduje. Marketing szeptany? Dobra promocja knajpy? Do końca nie wiem, ale działa na pewno.






Kiedy już dotrzecie na miejsce macie do wyboru dwie sale. Jedną na dole, ze stolikami obok baru, drugą na piętrze. Zacznę od opisania tej na górze, w której myślę, że panuje pewien misz masz jeśli chodzi o wystrój, czy dobór mebli.


Kiedy wchodzi się na górę można od razu zająć miejsce przy małym stoliczku z dwoma bardzo fajnie wyglądającymi fotelami.








Jednak jeśli przyszliście, żeby zjeść jakiś konkretny posiłek, a nie tylko odpocząć, to siedzenie na wspomnianych fotelach może być nieco niewygodnie. Chyba, że chodzi tylko o wypicie kawy i plotki z przyjaciółką, to wtedy się sprawdzi J Swoją drogą, warto w tym momencie wspomnieć, że jeśli chodzi o kawę to Nancy Lee ma tu bardzo dużo pozytywnych opinii.




Obok foteli stoi kwadratowy stolik z trzeba krzesłami. Po drugiej stronie znajduje się największy stół,  wokół którego jest ławka. Obok schodów jest jeszcze jeden stolik – dwuosobowy. Jak widzicie po zdjęciach na górze przeważa biel z kilkoma kolorystycznymi akcentami. Poza stojakiem z gazetami i zdjęciami na ścianach nie ma zbyt dużo elementów dekoracyjnych. Ale już te wspomniane zdjęcia wprowadzają fajny klimat. Ale o nich trochę później.








Na dole znajduje się bar z widoczną kuchnią i kilka małych stolików, przy których można usiąść i zjeść posiłek. Zwrócę tutaj szczególną uwagę na bar, bo na nim i wokół niego jest wszystko. Ale te małe elementy, sprawiają właśnie, że to miejsce ma mimo wszystko ciekawy klimat i duszę. Wśród tych klamotów znajdziemy różne nagrody, figurkę kota, którą chyba wszyscy doskonale znają z „Belfra”, czy Chewbaccę z „Gwiezdnych Wojen”.



Menu znajduje się na dużej czarnej tablicy obok baru. Także jak przyjdziecie, jeszcze zanim zajmiecie miejsce możecie dokładnie zapoznać się z tym, co można zjeść. I tu ważna informacja, jak już na coś się zdecydujecie idziecie do baru i zamawiacie.





Potem jedzenie podawane jest już do stolika, ale uprzedzam Was, gdyby ktoś miał przyjść, usiąść i czekać zdenerwowany  na kogoś kto przyjmie zamówienie. Samo menu jest bogate. Znajdują się w nim, między innymi, bardzo dobre śniadania. Podkreślam to szczególnie, bo nie ukrywam, że lubię weekendowe spotkania na mieście i wspólne jedzenie śniadań ze znajomymi J Wśród śniadaniowych opcji jest nie tylko tofucznica, ale i jajecznica, bo miejsce nie jest 100% vegan. Są też właśnie opcje wegetariańskie. Dla tych, którzy lubią jeść rano lżejsze rzeczy jest np. owsianka. Ale! Można też wybrać coś z pozostałego menu. I dlatego polecę Wam omlety. Miałam okazję jeść wersję wegańską i smakował wyśmienicie. Poza tym, jest też spory wybór tostów, nie tylko na słono, ale również w tej słodkiej wersji z konfiturą i owocami. Z dań typowo obiadowych to można zjeść jedno z dań makaronowych. Tutaj restauracja poszła w klasykę i do wyboru jest bolognese oraz carbonara. I tak sobie myślę, że tego drugiego spróbuję, kiedy następnym razem odwiedzę tą restaurację. Ale kończąc już omawianie menu to zjeść można również zupę, czy po prostu sałatkę.



Na wspomnianym ściennym menu nie ma deserów. Ale nie martwcie się! Gdyby ktoś miał ochotę na jakieś ciacho to zapewniam, że znajdzie się tam też coś dla łasuchów. Ciasta wystawione są na barze, także można im się spokojnie przyjrzeć przed zamówieniem.




Ale to co można zjeść to jedno, zapytacie pewnie, czy to wszystko jest smaczne. Mogę odpowiedzieć, że dania, które do tej pory miałam okazję spróbować były smaczne bardzo. Poza tym, muszę przyznać, że dania serwowane w Nancy Lee nie są jakoś wyjątkowo skomplikowane i wymyślne, ale może właśnie to jest to.  W serwowanych potrawach nie ma zbyt dużo przypraw, tak jak to bywa chociażby w kuchni indyjskiej i bliskiego wschodu, ale wszystkie składniki są tak do siebie idealnie dobrane, że chce się wracać na kolejny obiad.



Restauracja to przede wszystkim jedzenie, ale też nie zapominajmy o ludziach. Dla mnie kolejny duży plus tego miejsca J Pracownicy są bardzo otwarci i mili. Chętnie pomagają w wyborze i też udzielają konkretnych odpowiedzi co do poszczególnych potraw. W ogóle pracownicy dają wrażenie, że człowiek trafił do właściwego miejsca, i że faktycznie jest oczekiwanym gościem.


Na koniec chciałabym dorzucić jeszcze dwa słowa o wspomnianych już zdjęciach, bo to jest moim zdaniem dopełnienie wszystkiego. Muzyka, zieleń na parapecie i fotografie, głównie przedstawiające zespół The Rollings Stones. I to jest świetne, że takie mało widoczne rzeczy nadają dużej wartości temu miejscu. W ogóle zostając w temacie muzyki, gdybyście chcieli poczytać o historii założenia Nancy Lee to zostawiam link do bardzo fajnego artykułu na ten temat J







Podsumowując, Nancy Lee to bardzo ciekawe miejsce na wegańskiej/wegetariańskiej mapie Warszawy. Kilka rzeczy bym zmieniła, przede wszystkim krzesła i ławki wymieniłabym na coś wygodniejszego do siedzenia. Ale patrząc całościowo to ta knajpa ma wszystko na swoim miejscu. Świetną obsługę, dobre jedzenie, ciekawy klimat i fajną historię w tle. Wybierzcie się i sami się przekonajcie, czy mam rację. Bo coś mi się wydaje, że tak jak ja wpadniecie tam raz przypadkiem i chętnie będziecie potem wracać.






Aha, i jeszcze jedno info na koniec, żeby nie było, że oszukuję. Tak naprawdę są 3 miejsce, gdzie możecie zjeść. Na górze, na dole i na zewnątrz. Kiedy robi się cieplej to przed lokalem pojawia się ogródek ze stolikami.






Adres restauracji: Nancy Lee, ul. Górskiego 9
Ocena (skala 1-5) 💚💚💚💚💚


stycznia 10, 2019

Zupa z batatów

Zupa z batatów

Co gotuję w zimę najczęściej? Zupy. Ale nawet nie po to, żeby zjeść je na obiad. Bardziej traktuję je jako świetną kolację 😊 A rodzajów zup jest tyle, że codziennie można jeść inną i się nie nudzi 😉 U mnie np. dzisiaj z batatów. Trochę na słodko, ale smak przełamałam chilli i wyszło naprawdę pysznie 😊



Zupa z batatów
Składniki:
  • 2 bataty
  • czerwona papryka
  • cebula
  • 800 ml bulionu
  • łyżka wędzonej papryki
  • 1/2 łyżeczki chilli
  • sól, pieprz
Opcjonalnie
  • soczewica
  • kukurydza
Przygotowanie:
1. Pokrój warzywa. Bataty w talarki, paprykę w paski, cebulę podziel na cztery części. 
2. Upiecz warzywa w piekarniku nastawionym na 180°C.
3. Wlej do naczynia bulion, dodaj warzywa oraz przyprawy i zblenduj na gładko.
4. Po zblendowaniu gotuj zupę przez około 15 minut.
5. Aby zupa była bardziej sycąca wsyp do miseczki 2 łyżki soczewicy oraz łyżkę kukurydzy i dopiero wlej zupę. 
#bonapetit 💚




stycznia 02, 2019

Spaghetti z dynią

Spaghetti z dynią

Dzień dobry, w ten pochmurny, deszczowy poranek. W Warszawie plucha straszna, gdyby nie trzeba było to chętnie z domu bym nie wychodziła i świat podziwiała tylko zza okna 🙄 Dlatego jeśli gdzieś tam świeci słońce to prośba o podzielenie się nim ☀️🙏 Jeśli jednak i u Was pogoda mało przyjemna to polecam zjeść coś dobrego. Jeśli ten dzień nie może być kolorowy to niech chociaż będzie smaczny 😊



Spaghetti z dynią
Składniki:
  • 200 ml bulionu
  • 160 g puree z dyni
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 1/2 cebuli
  • 1/2 łyżeczka gałki muszkatołowej
  • łyżeczka słodkiej papryki
  • 2 łyżki płatków drożdżowych
  • ser z nerkowców
  • sól, pieprz - makaron
  • natka pietruszki
Przygotowanie:
1. Upiecz/ugotuj dynię, a następnie zblenduj na gładkie puree.
2. Na patelni podsmaż pokrojoną w kostkę cebulę.
3. Dodaj do puree wszystkie pozostałe składniki (poza serem i pietruszką) i zblenduj.
4. Połącz sos z cebulą, dodaj pokruszony ser i gotuj przez 15-20 minut.
5. Do sosu włóż ugotowany makaron i dokładnie wymieszaj.
6. Na talerzu danie posyp delikatnie natką pietruszki.
#bonapetit 💚




grudnia 29, 2018

Muffinki z ciasta francuskiego

Muffinki z ciasta francuskiego
1, 2, 3... Sylwester 🥂 💃Za moment powitamy Nowy Rok i będziemy wymyślać nowe postanowienia 🤔 A zatem! Zanim po raz kolejny pomyślimy - ograniczam/rezygnuję ze słodyczy polecam ten rok pożegnać właśnie w tym klimacie 😂 Słodko, smacznie i szczęśliwie 😊



Muffinki z ciasta francuskiego
Składniki:

  • 1/2 ciasta francuskiego
  • 40 g kaszy jaglanej
  • 200 ml mleka sojowego
  • dżem morelowy
  • banan (pokrojony w kostkę)
  • kilka kostek gorzkiej czekolady ( startych na tarce)
Przygotowanie:
1. Rozwałkuj ciasto i pokrój je na 6 równych kwadratów.
2. Gotuj kaszę z mlekiem sojowym aż powstanie zbita masa.
3. Włóż ciasto do muffinkowych foremek i kolejno nakładaj warstwy:
* dżem
* banan
* czekolada
4. Połącz rogi wystającego ciasta na górze.
5. Piecz w piekarniku nagrzanym na 200°C przez około 30 minut.
6. Jak muffinki ostygną wstaw je na min. godzinę do lodówki.
#bonapetit 💚




Copyright © 2016 One Polish Vegan , Blogger