Nie wierzę ludziom, którzy nie
lubią pierogów. Ale tak na serio. Z resztą, czy jest ktoś kto ich nie lubi? Ja,
gdyby ktoś pytał, kocham. Z grzybami, albo z owocami (jagodowe to już w ogóle).
Z resztą może ta miłość przyszła stąd, że moja mama robi je po prostu
niesamowicie pyszne. Zawsze w domu był na
nie sezon. W zimę królowały te z kapustą i grzybami, a latem, np. z
truskawkami. W związku z tym, być może część z Was pomyśli, że robię je równie często
sama. Ale prawda jest taka, że do tej pory widziałam je po prostu już gotowe
do zjedzenia na talerzu. Dzisiaj pomyślałam jednak, że to idealny dzień na to,
aby wreszcie nauczyć się je robić. I wiecie co? Wyszło dobrze. A nawet bardzo
dobrze. Może to jakiś dziedziczny talent? Co by to jednak nie było postanowiłam
podzielić się z Wami tym przepisem. Może Was zainspiruje nie tylko do ich
zrobienia, ale tak po prostu do nauczenia się czegoś nowego? Bo nie wiem jak Wy, ale
mi odkrywanie i nauka nowych rzeczy sprawia niesamowitą radość.
Pierogi ze szpinakiem
Ciasto:
- 500g mąki - ja oczywiście dla pewności użyłam tej, na której jasno i wyraźnie jest napisane – idealna do pierogów ;)
- 200ml ciepłej wody
- 60ml oleju
- szczypta soli
Farsz:
- 450gx2 mrożonego szpinaku
- 100g tofu z czosnkiem
- ¾ słoika suszonych pomidorów
- 1 ½ czerwonej cebuli
- Gałka muszkatołowa, sól, pieprz
- (olej kokosowy – opcjonalnie)
Przygotowanie:
Proponuję zacząć od farszu. Na początek wrzucamy na patelnię szpinak. Czekamy aż się rozmrozi i odparuje z niego większość wody.
W tym czasie kroimy w drobną kostkę cebulę oraz suszone pomidory. Tofu ścieramy na
tarce. Potem składniki mieszamy ze szpinakiem i wszystko gotujemy jeszcze
chwilę. W międzyczasie doprawiamy farsz odrobiną gałki muszkatołowej, solą i
pieprzem.
Do mąki dodajemy sól, olej oraz odrobinę wody. Staramy się to wszystko ugnieść, co jakiś czas dolewając wody. Kiedy widzimy, że ciasto jest już dobrze zagniecione możemy przykryć je na 15 minut ściereczką. Potem proponuję podzielić ciasto na dwie części i po kolei każdą z nich rozwałkowywać na cienki placek. Następnie, jeśli nie macie odpowiedniego wykrawacza do pierogów, wystarczy znaleźć szklankę, która pozwoli wyciąć odpowiednie okręgi. Na każdy powstały kawałeczek ciasta nakładamy farsz i zalepiamy tak, aby nic z środka się nie wydostało.
W międzyczasie gotujemy wodę z
odrobiną soli. Kiedy zacznie wrzeć wrzucamy pierwszą partię pierogów. Wyjmujemy je, kiedy zaczną wypływać na powierzchnię wody.
Oczywiście po wyłowieniu są już gotowe do jedzenia, chociaż ja polecam szczególnie te w wersji odsmażanej J
Bon appétit!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz