sierpnia 21, 2018

***KEBOOM***

***KEBOOM***

Dzisiaj będzie gratka dla kebaboholików. Tak, oficjalnie takie słowo nie występuje, ale patrząc po znajomych stwierdzam, że w społeczeństwie można odnaleźć również i taki rodzaj uzależnienia. Poza tym, dobry kebab nie jest zły ;) No może tylko nie zawsze do końca jest zdrowy i lekki. Dlatego cieszę się bardzo, że na wegańskiej mapie Warszawy odnalazłam coś takiego jak KEBOOM. Kto jeszcze nie był niech też koniecznie sprawdzi. Dlaczego? Już Wam mówię J


Lokal na ul. Dąbrowskiego 15a jest trochę ukryty, przyznaję jednak, że mi osobiście taki klimat bardzo odpowiada. W ogóle bardzo podoba mi się to, że kiedy siadasz przy oknie masz widok na blok znajdujący się naprzeciwko i czujesz się trochę tak jakbyś siedział w swoim mieszkaniu i gapił się w okna sąsiadom. Tak wiem, to nieładnie, ale... :)


W każdym razie pierwsza sala, w której można usiąść jest całkiem spora i zmieści się tam na pewno wielu gości. Plusem jest to, że stoliki są tu kilkuosobowe. Tak, że każdy ma dla siebie dużo przestrzeni. 









Wystrój nie jest  zbyt przekombinowany.  Cegły na ścianach pomalowane są na biało, ale delikatnego ożywienia dodają znajdujące się na nich napisy. Wszystko dopełniają żarówki zawieszone na kablu. Jednak to co jest dla mnie prawdziwą rewelacją to duża tablica, na której można malować kredą. Rysunków jest tam mnóstwo, ale znalazło się miejsce na jeszcze jeden ;)



Na lewo od wejścia znajduje się bar. Jak widzicie, za barem znajduje się również kuchnia, dzięki czemu możecie na żywo zobaczyć jak przygotowuje się Wasze jedzenie. 
Menu powieszone jest nad barem. Ale dla mnie ciekawszą rzeczą jest ściana obok baru, na której również możecie zobaczyć dokładnie co jest w karcie. 



Ale jeśli, mimo wszystko, nie wiedzielibyście i tak na co się zdecydować to nie martwicie się, osoby stojące za barem służą pomocą. Doskonale znają zawartość menu, więc bez problemu i Tobie opiszą wszystkie składniki, a jeśli to za mało to podpowiedzą z własnego doświadczenia co smakuje wyjątkowo pysznie J I właśnie tutaj przy barze zamawia się jedzenie. 




Dużym plusem jest jednak to, że nie trzeba potem czekać na odbiór swojego zamównia. Kelnerzy przynoszą je już sami do odpowiedniego stolika. Stolika, który jest w sali, o której Wam przed chwilą opowiedziałam, albo… w ogródku. I to jest dla mnie kolejna fantastyczna rzecz. Ogródek, który znajduje się między blokami. Ponownie człowiek zaczyna czuć się jak u siebie w domu na tarasie.
A do ogródka droga jest prosta, bo wychodzi się do niego przechodząc przez klatkę schodową. 



W ogródku znajduje się co prawda tylko kilka stolików, ale według mnie i tak jest ich wystarczająco. Po mojej przyczajonej obserwacji gości okazało się, że większość z nich to prawdopodobnie sąsiedzi, którzy przychodzą zaledwie na chwilę zjeść coś i iść dalej. Jednak oczywiście nie wszyscy, bo wielu zostaje dłużej.





Jeśli chodzi o wystrój ogródka to powiem Wam, że dla mnie jest w pewien sposób magiczny. Myślę, że to duża zasługa rozwieszonych na płocie oraz trzepaku lampek oraz stojących w doniczkach zielonych roślin. Poza tym nie oszukujmy się, obdrapane i nieco zaniedbane rzeczy nie są ładne, ale jednak tutaj stare ściany, odpadający gdzieniegdzie tynk to po prostu dopełnienie całości. 






No dobrze, ale jak już zauważyliście jest zauroczona klimatem tego miejsca. Jak zatem jedzenie? Też oceniam je nie najgorzej. Macie do wyboru oczywiście kilka rodzajów kebaba. Znajdzie się coś zarówno dla osób, które lubią łagodniejsze smaki, jak również nieco ostrzejsze. Na tych drugich czeka między innymi kebab z kimchi. Jeszcze nie próbowałam, ale next time jest mój :) Są też wersje bezpieczne, dla ludzi, którzy wolą nie ryzykować z udziwnianiem, np. kebab Gemuse z warzywami. Ale dla tych lubiących nutkę szaleństwa i tych bardziej eksperymentujących też coś się znajdzie. Ja np. jadłam ostatnio Mango – nut (z masłem orzechowym) i był przepyszny. W życiu nie połączyłabym kebaba z masłem orzechowym, a tymczasem połączenie wszystkich składników było idealne. 


To na co chciałabym zwrócić też szczególną uwagę to fakt, że po zjedzeniu naprawdę potężnej porcji człowiek czuje się bardzo dobrze. Według mnie to ogromny plus, bo wskazuje też na to, że to wszystko przygotowywane jest z bardzo dobrych składników. Jedyna rzecz, do której mogłabym mieć wątpliwości to sposób podania. Nad tym bym popracowała. Wiem, że mówimy tu o kebabie, ale jednak mimo wszystko zastanowiłabym się jak podać go lepiej, jeśli klienci zostają na miejscu. Aha! I plastikowe kubeczki – to też bym jednak ominęła.









Tak jak widzicie, jestem bardzo zadowolona z wizyty w Keboom. Na pewno nie raz i nie dwa odwiedzę to miejsce, ale może sprawdzę wtedy inną lokalizacje, bo oprócz tej na Mokotowie w Warszawie są jeszcze dwie: w Hali Koszyki oraz Hali Gwardii. Powiem Wam również, że będę na pewno polecała to miejsce, nie tylko ze względu na jedzenie oraz bardzo miłą obsługę, ale również za podejście do zwierzaków. Bo miejsce jest otwarte na to, aby przyprowadzać tam ze sobą czworonogi. Poza tym jest to też miejsce przyjazne dla rodzin z dziećmi. Dlatego jak widzicie można się tam wybrać pełną rodziną ;)


Adres restauracji: KEBOOM, ul. Dąbrowskiego 15a
Ocena (skala 1-5) 💚💚💚💚💚


Copyright © 2016 One Polish Vegan , Blogger