Kilka lat temu poznałam kogoś,
kto powiedział mi, że nie lubi czekolady i w ogóle słodyczy oraz ciast.
Zastanowiłam się wtedy chwilę nad tym, ale trudno było mi to ogarnąć. Jak
można nie lubić czekolady? W ogóle jak można żyć bez tych wszystkich łakoci, które
patrzą na Ciebie ze sklepowych półek i krzyczą – potrzeba Ci
cukru, kup mnie! Minęło jednak te kilka lat i wszystko nagle stało się jasne jak to przysłowiowe słońce. Nie wiem, kiedy to się stało dokładnie, ale ja
dzisiaj też nie tęsknię za słodkim smakiem. Cieszę się też ogromnie, że ten
etap odwyku od cukru przeszedł u mnie całkiem bezboleśnie. Ktoś mógłby teraz
powiedzieć, że np. taka czekolada poprawia przecież nastrój i w ogóle wpływa pozytywnie na
nasze samopoczucie. Może to i prawda, ale ja tam to i bez tego jestem szczęśliwa
J
Domyślam się, że jest zatem dla Was
sporym zaskoczeniem przepis, którym dzisiaj postanowiłam się podzielić. Już tłumaczę. Prawda jest taka, że chociaż słabo też radzę sobie z przygotowywaniem ciast, czy ciasteczek to czasem jednak próbuję swoich sił w cukiernictwie. Przygotowuję coś
słodkiego zazwyczaj kiedy wiem, że przyjdą znajomi, a ja będę mogła spakować im
coś na wynos ;) Wszyscy są wtedy zadowoleni.
Wracając do przepisu, jest on
banalny i niesamowicie szybki do wykonania, dlatego wydaje mi się, że warto go mieć pod ręką,
kiedy nagle dowiadujemy się, że za chwilę odwiedzą nas znajomi, a my nie mamy nic do kawy.
Cieciogronka
Składniki:
- puszka ciecierzycy
- tabliczka czarnej czekolady
Przygotowanie:
Piekarnik nagrzewamy do 180°C.
Ciecierzycę wysypujemy z puszki
na blaszkę wyłożoną papierem. Następnie wstawiamy ją do piekarnika i pieczemy
30 minut.
Pod koniec pieczenia rozpuszamy w garnuszku czekoladę i wsypujemy do niej uprażoną ciecierzycę. Kiedy nasiona będą całkowicie
obtoczone w czekoladzie nabieramy trochę na łyżkę i układamy „cieciogronka” na
papierze.
Następnie wstawiamy je do lodówki
na minimum godzinę, żeby zastygły.
I już! Prawda, że proste?
Bon appétit! J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz