Ja wiem, za oknem jest tak zimno,
że nikomu nie chce się nosa wystawiać na zewnątrz, ale może znajdą się jacyś
odważni. Z resztą, ja Was gorąco zachęcam do tego, aby właśnie w te mroźniejsze
dni, kiedy mimo wszystko świeci przyjemnie słońce, wyjść i trochę pospacerować. W zimę na zewnątrz może być całkiem przyjemnie tylko trzeba się do tego odpowiednio przygotować,
czyt. ubrać się na cebulkę. Ja stosuję to od dawna. Co z tego, że czasem
niewygodnie i nie wyglądam jak pani z okładki Vogue Polska – ważne, że ciepło :) Mając
zatem nadzieję, że ktoś jednak zdecyduje się na opuszczenie czterech ścian
przygotowałam dla Was kolejną recenzję wegańskiej restauracji.
Dzisiaj na tapetę bierzemy bardzo
znaną wśród wegan, i nie tylko, knajpę Krowarzywa, przy ulicy Hożej.
Wiem, powinnam budować napięcie, ale od razu powiem – nie jest to dla mnie numer
jeden na wegańskiej mapie Warszawy. Wydaje mi się też, że restauracja została bardzo dobrze
wypromowana, szybko zyskała sławę, ale czy w stu procentach na nią zasługuje? No właśnie tego do końca nie jestem już pewna.
Żeby jednak nie było, że jestem
tak bardzo na nie to zacznę od pozytywów. Po pierwsze - lokalizacja. To jest niewątpliwie duża zaleta tej restauracji. Jak sami wiecie dużo
fajnych miejsc znajduje się raczej z dala od centrum i niestety nie zawsze wszystkim może
pasować dojazd. Tymczasem tutaj nie ma
żadnego problemu. Po drugie - obsługa. Bardzo mili i pozytywnie
nastawieni ludzie. Dzięki nim na pewno ta knajpa nabiera bardziej swojskiego, domowego
klimatu. To bardzo ważne, że czuć dobrą atmosferę.
To co trochę mniej mi się podoba to wystrój. Widać sporo niewykorzystanej przestrzeni. Według mnie dużym minusem są przede wszystkim malutkie stoliczki i
taborety, na których posiedzieć można tylko chwilę, bo za moment zaczyna być już niewygodnie. Traktuję to jako minus, ponieważ ja
zdecydowanie bardziej preferuję miejsca, w których można usiąść na dłużej i
spokojnie spędzić czas ze znajomymi. Rozumiem, że może to wynikać z charakteru
restauracji – bardziej fast food, ale o tym za chwilę. W każdym razie, w
Krowarzywach macie trzy opcje tego, gdzie usiądziecie. Stolik przy oknie, na środku lub przy
długim stole, jednak wtedy musicie być przygotowani na to, że będziecie patrzeć na ścianę. Plusem jest natomiast to, że jeśli
przyjdziecie większą grupą, myślę o około 6 osobach, i nie będzie zbyt wielu osób, możecie spokojnie połączyć dwa
stoliki, robi się wtedy zdecydowanie bardziej komfortowo.
Przejdźmy teraz do jedzenia, bo
to z pewnością jedna z ważniejszych kwestii, o których warto nieco
więcej powiedzieć. Nie jestem wybitnym znawcą smaku, ale odwiedziłam już kilka
miejsc, sama też dużo gotuję, więc pozwolę sobie powiedzieć, że
jedzenie nie powala na kolana. Nie mówię, że jest niesmaczne, ale biorąc pod uwagę to jak
znane jest to miejsce i jak wiele osób wokół opowiada, że jest naprwdę świetne to spodziewałabym się czegoś lepszego. Gdyby nie dodatki w postaci sosów, typu musztarda, czy wegański majonez to byłoby to dla mnie po prostu mdłe. Chociaż! Chciałabym zauważyć, że nie zjadłam ostatnio swojej porcji w całości i
wzięłam ją na wynos. Odgrzana w domu zdecydowanie lepiej smakowała. Dlatego też
wydaje mi się, że duży wpływ na smak jedzenia miało to, że było zimne. Ale tak
jak wspomniałam, dla mnie Krowarzywa to zdrowa alternatywa dla fast foodów i
być może dlatego jedzenie nie jest takie jak mogłoby być. Chodzi mi konkretnie
o to, że ludzie wchodzą, zjadają coś szybko i idą dalej. Wtedy może faktycznie
ma to jakiś sens. Jednak ja jestem zwolenniczką kuchnii z dużą
ilością aromatycznych przypraw, dlatego do mnie nie do końca proponowane dania z tej
restauracji przemawiają.
W każdym razie, to na co chciałabym zwrócić uwagę to
forma w jakiej dania są podawane. Wydaje mi się, że to dosyć oryginalne i
dające fajną alternatywę tym, którzy, np. tak jak ja, nie przepadają za
jedzeniem hamburgerów. Już tłumaczę o co konkretnie chodzi. Kiedy składacie
(dodam od razu – przy kasie) zamówienie, macie do wyboru kilka alternatyw głównego składnika dania, np. tofu, kotlet z ciecierzycy, czy po prostu
warzywa. Kolejnym krokiem jest wybór podania, czyli: burger, wrap, albo bowl.
Potem dobieracie już sosy i jakieś dodatki. Na koniec można jeszcze wziąć coś do
picia. W takie zimniejsze dni to np. herbatę, której jest spory wybór.
Jeśli chodzi o ceny to wydaje mi
się, że są adekwadne to tego co dostajemy. Koszt jednego dania to ok. 25 zł. Porcja
jest na tyle duża, że spokojnie naje się nią ktoś głody jak wilk ;) Poza tym,
widać że do przyrządzania dań wykorzystywane są świeże produkty. O proszę! Znalazł się kolejny plus.
Podsumowując, Krowarzywa to na
pewno ciekawe miejsce na mapie Warszawy. Warto je pewnie odwiedzić chociażby po to, żeby samemu się
przekonać, czy warte jest swojej sławy. Jedzenie na tle innych miejsc nie
wybija się jakoś szczególnie, ale też nie jest nie do zjedzenia. W związku z tym, myślę, że znajdzie się sporo osób, którym zasmakuje. Polecam Wam zatem tą miejscówkę jeśli będziecie w okolicy i złapie Was ochota na zjedzienie czegoś na zdrowo i na szybko, jednak nie kiedy chcielibyście spędzić
tam więcej czasu ze znajomymi, bo moim zdaniem nie ma tam do tego zbyt dobrych
warunków.
Oczywiście, jeśli byliście już w tej knajpie
koniecznie dajcie też znać jaka jest Wasza opinia J
Adres restauracji: KROWARZYWA, ul. Hoża 29/31
Ocena
(skala 1-5) 💚💚💚
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz